piątek, 17 października 2014

Dobra organizacja - formatki do opłat

Dziś będzie inaczej. Nie pokażę nowych kocyków, ani własnoręcznie robionych drobiazgów. Dziś zdradzę Wam mały sekret na organizację naszych domowych obowiązków. Nie jestem ekspertem, perfekcyjną panią domu ani mistrzynią planowania, bardziej pasjonatką. Naprawdę lubię mieć porządek w szafkach, cieszy mnie, gdy mogę wyrecytować "w prawej dolnej szufladzie po lewej stronie", gdy M. po raz 1001 pyta mnie gdzie leży zapas zapałek (z takim pytaniem zadzwonił do mnie na salę poporodową, serio;)) Często czyściej mam w szafach niż w pokoju dziennym i relaksuję się, gdy mogę nasze szpargały segregować w różniste kartoniki:) To jest część mnie. Dlatego od chwili założenia bloga wiedziałam, że kiedyś będę chciała zacząć zamieszczać wpisy nie tylko dekoratorskie, ale także właśnie porządkowo-organizacyjne. Sposoby, niektóre wymyślone przeze mnie, inne podpatrzone u bardziej pomysłowych (ale wszystkie wypróbowane) na to, jak okiełznać naszą domową codzienność, a jeszcze lepiej jak to zrobić ładnie:) Pewne próbki już się tu na blogu pojawiały, na przykład przy okazji "separatorów" do dziecięcej szafy. Ale dziś będzie już naprawdę czysto technicznie:)


wtorek, 14 października 2014

Summerhouse #1 - Mikroskopijna łazienka w drewnie

Co jakiś czas wspominam, że zdarza się nam spędzać dni na letnisku. W tym roku, z racji cudownie długiego urlopu macierzyńskiego słowo "zdarza" to stanowczo za mało. Pierwszy raz pojechałyśmy z I. na wieś już w marcu! Padał śnieg, a my wygrzewałyśmy się przy kominku:) Kto ma wakacyjny domek, ten wie jak genialnie pozwala całkowicie oderwać się od szarej rzeczywistości. A przy odrobinie dobrego planowania, naprawdę można w nim spędzić wygodnie czas z nawet bardzo małym dzieckiem. Dla mnie podstawą jest ciepła bieżąca woda, z resztą naprawdę można sobie poradzić (a wierzcie mi, że wiele więcej wygód tam nie mamy). Swoją drogą takie wyjazdy to niezła okazja na zweryfikowanie stanu posiadania i odróżnienie prawdziwie niezbędnych sprzętów od najzwyklejszych gratów-gadżetów dla niemowlaka i jego rodziców:) Ale wcale nie o niemowlęcych utensyliach, a o wnętrzach chciałam pisać. Ponieważ otrzymałam oficjalne zezwolenie na publikację, zapraszam Was tym razem na wnętrzarską wycieczkę po letnim domku. Wyjdzie z tego mini-cykl, także w nadchodzących tygodniach spodziewajcie się od czasu do czasu wpisów w bardzo letnim klimacie;) Na otwarcie - łazienka:

piątek, 10 października 2014

Jesienne dzianinowe koce

Koniecznie muszę popracować nad systematycznością wpisów. Pomysły tłoczą się w brulionie, czekają na opisanie i prządne zdjęcia, a ja uparcie wolę spędzać czas na letnisku (jesiennisku!?;)). No cóż, jeszcze kilka tygodni i pewnie łatwiej będzie mi znaleźć czas nie tylko dla własnych postów, ale też na systematyczne odwiedziny u moich ulubionych blogerek:) Na razie, póki pogoda jest tak piękna - to nie takie proste!;)
Nie znaczy to jednak, że zaniechałam tropienia wnętrzarskich okazji:) O nie! Zachęcona Waszymi relacjami, wysłałam M. na prawdziwe polowanie. Uzbrojony w portfel co prawda, nie w maczugę, przytargał do mieszkania piękne szare i musztardowe zdobycze:) Poznajecie?;)


piątek, 3 października 2014

DIY - upleciony bluszcz

Bardzo lubię bluszcz - pewnie dlatego nie dorobiłam się jeszcze sadzonki w mieszkaniu - nie chcę mieć na sumieniu kolejnej roślinki. Jakoś tak mam z kwiatami, że więdną zanim zdążę je podlać... hm... Niemniej jednak nie mam skrupułów podcinać pędów obficie rozrastającego się pnącza, gdy jesteśmy na letnisku. Szczególnie na jesień lub wczesną wiosną, gdy liście są w pełni wybarwione i nie tak wiotkie jak młode. Te gałązki stoją bardzo (a mówiąc to mam na myśli naprawdę BARDZO) długo w wazonie, zastępując mi bukiety ciętych kwiatów. No ale przecież nie zawsze trzeba iść  na łatwiznę. Korzystając z wolnej chwili popełniłam ostatnio niewielki bluszczowy wianuszek. Do niedawna uważałam się za absolutny wiankowy antytalent. Nadal moje wyploty są bardzo nieskomplikowane, ale prawdę mówiąc takie właśnie podobają mi się najbardziej - niech natura broni się sama:) Zatem dziś, jeśli jesteście ciekawi jak można naprawdę (NAPRAWDĘ!) błyskawicznie i bez styropianowych baz (których jakoś akurat nigdzie nie mogę dostać) zrobić sobie taką zieloną dekorację - zapraszam do lektury:) Skoro ja sobie poradziłam, to Wy tym bardziej dacie radę:)

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...