wtorek, 27 stycznia 2015

J.

Z wielką troskliwością zwracaliście się do mnie w komentarzach pod sylwestrowym postem. Mam wrażenie, że niechcący mogłam wprowadzić kogoś w błąd. To nie tak, że moją przerwę od blogowania wywołały jakieś traumatyczne wydarzenia;) Powiedziałabym wręcz, że wprost przeciwnie. Chyba pierwszy raz w życiu "coś" zadziało się dokładnie i w najdrobniejszych szczegółach tak jak planowałam i jak niedowierzając marzyłam. Na szczęście powoli mija wreszcie okres wiecznego niedospania i nie-che-mi-sięnia. Nie pozostaje mi więc już nic innego jak stopniowo wyjmować spakowane pół roku temu kartoniki, przeglądać te wszystkie kolorowe śpioszki i bodziaki w rozmiarach tak małych, że wprost nie sposób uwierzyć, że mogły kiedyś pasować na naszą I. i... na nowo rozwieszać w szafie:)

poniedziałek, 19 stycznia 2015

O tym, co roczna dziewczynka może znaleźć pod choinką

Obiecywałam wpis o dekoracjach, ale ponieważ ciężko zrobić zdjęcia dekoracjom bez poruszenia tematu Świętego Mikołaja - będzie także o prezentach. Przyglądajcie się uważnie, bo oprócz dziecięcej choinki będzie sporo nowości;)

Na wstępie podkreślę, że to pierwszy raz w historii naszego małżeństwa, kiedy pojawił się u nas w Wigilię Święty Mikołaj. Cóż, na własnej skórze przekonaliśmy się, że odwiedza tylko domy g r z e c z n y c h dzieci. Ale widać skoro już przyszło mu się przeciskać przez ten nasz wąski komin, zdecydował się i dla nas zostawić co nieco pod choinką. Na zachętę, jak mniemam. Szczerze mu się dziwię, tym bardziej że niechybnie musiał sobie poparzyć siedzenie, ponieważ całe Święta trzaskał w piecu ogień. Może dlatego część paczek przesłał do nas już za pośrednictwem swoich wiernych elfów;)
Niespodzianki wpisały się w tematykę bloga dlatego liczę, że przymkniecie oko na chwalipięctwo i z przyjemnością popatrzycie, co też Pan Mikołaj wyszperał dla nas, a właściwe dla I. w sieci. Może znajdziecie jakiś pomysł na prezent dla rocznego malucha?

Toddler's room SillyU

czwartek, 15 stycznia 2015

Srebrne Święta w kamienicy

Wczoraj pożegnaliśmy pannę Zieloną. Pierwszy raz tak wcześnie. Nie służyło jej towarzystwo pieca i niestety bardzo prędko zaczęła tracić igły. Całe szczęście ostatniego dnia udało mi się zmobilizować przynajmniej na tyle, by pstryknąć jej kilka pamiątkowych fotek. Zdjęcia słabe, jak i pogoda za oknem, jednak postanowiłam już nie grymasić i opublikować. Inaczej z kolejnym postem nie pojawię się tu przed Wielkanocą:)

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...