piątek, 27 lutego 2015

14 tygodni ku lepszej organizacji - tydzień #1 - szafka pod zlewozmywakiem

Zgodnie z postanowieniem, zaczęłam krok po kroku realizować mój 14-tygodniowy plan zaprowadzenia porządku i ułatwiających codzienne funkcjonowanie rozwiązań w najbardziej strategicznych częściach naszego mieszkania. Na czym plan ma polegać pisałam w poprzednim poście. Znam siebie już na tyle dobrze, że spodziewałam się co sprawi mi największą trudność - konsekwentne trzymanie się jednego pomieszczenia (a nawet jednej szafki w tym pomieszczeniu)! Wiele wysiłku kosztuje mnie pilnowanie,  by się nie rozdrabniać, by starym zwyczajem nie rozpocząć, a potem - przytłoczona ogromem prac - nie porzucić, kilku projektów jednocześnie. Prawdę mówiąc nie całkiem mi się to udało, ale staram się i wierzę, że metoda "małych tygodniowych zadań" i konsekwentne trzymanie się zasady, że nie będę rozgrzebywać kolejnej szafki, zanim nie uporam się do końca z poprzednią (co najmniej na poziomie planu minimum), przyniesie najlepsze efekty. Teraz pora na porcję konkretów:)

Zdecydowałam się zacząć od kuchni. To tu najszybciej tworzy się w naszym domu bałagan, najtrudniej nam z nim walczyć i nie sposób go ominąć, bo przecież do kuchni zagląda się wiele razy dziennie:). Choć przyczyn kuchennego nieporządku jest kilka, to jednak brak właściwej organizacji z pewnością nie pomaga. Czas to zmienić! Dlatego niniejszym #1 tydzień mojego planu lepszego zorganizowania i uporządkowania całego mieszkania otwiera szafka pod zlewozmywakiem ;) Oto moje rozwiązania i pomysły. 

kitchen sink organization ideas

wtorek, 24 lutego 2015

DIY odmienione pudełko po chusteczkach w nowej roli

Zgodnie z umową jaką - przy świadkach - zawarłam sama ze sobą, krok po kroku wdrażam w życie mój 14-tygodniowy plan. Na pierwszy ogień poszła kuchnia. Efekty powoli widać! Liczę że zdążę podzielić się nimi z Wami przed końcem tygodnia. 
Tymczasem pojawiają się co chwilę nowe drobiazgi, z którymi muszę sobie jakoś poradzić. Np. jak przechowywać do ponownego użycia jednorazowe plastikowe torebki? Z zasady korzystamy z toreb wielorazowego użytku, obecności foliowych woreczków nie da się jednak w domu całkiem uniknąć. Są też sytuacje, gdy takie chomikowane siateczki bardzo się przydają. Zbyt mało ich mamy, żeby instalować sobie popularny model pojemnika ze znanego i lubianego sklepu;) A jednak jakoś okiełznać je trzeba, bo rozpełzają się natychmiast po całej dostępnej przestrzeni. Znalazłam co prawda w sieci mniejsze rozwiązania, jednak ich cena troszkę mnie odstraszyła. Musiałam wymyślić coś innego. I wymyśliłam, że do tego zadania stworzone dla nas jest pudełko po nawilżanych chusteczkach I.!:)


piątek, 20 lutego 2015

W 14 tygodni ku lepszej domowej organizacji

Po okresie jesiennego przesilenia i permanentnego przemęczenia I trymestru, ogarnął mnie wyczekiwany syndrom wicia gniazda. Nie to, żebym teraz, jako ciężarna mama rocznej Iskierki chodziła wiecznie wypoczęta i tryskająca energią... ALE znajduję w sobie niespożyte siły na... obmyślanie:) Wszystkiego. W najdrobniejszych szczegółach. I, jak można się było spodziewać, bywa że ogarnia mnie niepokój. Jak ja sobie poradzę sama z dwójką takich niedorosłych dziewczyn!? To znaczy, że j a k o ś sobie poradzę wątpliwosci nie mam - niby jakie mam teraz wyjście, hę?;) Niepokoi mnie jednak perspektywa, że naprawdę trzeba będzie zrezygnować z przesiadywania nocami przed komputerem, idąc w zamian spać o przyzwoitej porze. Drzemek I. już pewnie więcej nie wykorzystam na spokojną prasówkę i zjedzenie II śniadania. Najbardziej zaś martwi mnie to, jak będzie wyglądało nasze mieszkanie i czy wystarczy mi czasu i sił na domowe obowiązki (powiedzmy sobie szczerze - już teraz bywa z tym różnie). Dlatego, mimo że turkusowe gniazdo na pozór uwite - ja o b m y ś l a m. I wiję, tyle że już gdzie indziej:)


14 weeks to  better home organization project

wtorek, 17 lutego 2015

Prasowanie w stylu VINTAGE #1

Nienawidzę prasować. Czystą, niezmąconą, obsesyjną nienawiścią darzę moją deskę do prasowania i jej odwieczną towarzyszkę - stację parową. Dwie przyrodnie ... za przeproszeniem... siostry Kopciuszka... Podobno niektórych prasowanie relaksuje. Podobno machanie żelazkiem pozwala myślom odpłynąć na bezkresne wody wyobraźni... taaa...  Bezkresne muliste odmęty - w to uwierzę;) Żeby te czarne jak smoła myśli chociaż trochę rozgonić, rozstawiam się więc zazwyczaj wieczorami w pokoju dziennym, gdzie jednym okiem próbuję dotrzymać towarzystwa M. w bonusie dostając bajzel w "głównym" pokoju. Niestety jeszcze bardziej niż prasować nienawidzę pogniecionych rzeczy. Moja pedantyczna dusza cierpi fizyczne męki na widok pogniecionego prześcieradła albo paralitycznego T-shirta;) Szach i Mat.
Skoro zatem muszę mieszkać z tymi szkaradami pod jednym dachem, postanowiłam, że zadbam o to by chociaż przyjemniej mi się na nie patrzyło. Od jakiegoś roku polowałam na drewnianą deskę do prasowania. Co prawda miałam początkowo nienajgorszą - metalową, jednak skroplona para spływała z niej strumieniami, skutecznie niszcząc lakier na podłodze. Ponadto przerdzewiały mechanizm zaczął "puszczać" przez co deska, z uporem godnym większej sprawy, składała mi się prezycyjnie wybierając najmniej do tego odpowiednie momenty. Wyboru wśród desek drewnianych praktycznie nie ma. Powzdychać mogę co najwyżej do ich sprytnych kuzynek zza oceanu - chowanych w ścianie. Te dostępne u nas były zawsze za wielkie i za ciężkie. Aż wreszcie trafiłam na nią:


sobota, 14 lutego 2015

Nie-tylko-walentynkowe DIY

Planujecie coś szczególnego na Walentynki? My przyznaję się szczerze - nie. No... może większe zakupy (bo wieczorem na pewno, jak co roku, będą mniejsze kolejki w marketach;)) Nie lubię bycia pod presją dobrej zabawy. Nie lubię też tłumów. A mam to szczęście, że trafił mi się mąż, który kwiatki przynosi bez okazji.*) Najlepszym prezentem walentynkowym dla nas będzie więc leniwy wieczór na kanapie:) Pomyślałam jednak, że 14. luty to świetna okazja do zmobilizowania się i wykonania małego projektu DIY, który kiełkował mi w głowie już od dawna - konkretnie od października, kiedy to na blogu Ewy zobaczyłam fantastyczne piórka z papieru. Zobaczyłam, zapragnęłam i długo kombinowałam jak takie cudeńka wykorzystać. Aż nareszcie BINGO! Trudno o bardziej (poza serduszkiem:)) walentynkowy motyw niż 'strzała Amora';)

DIY arrows

poniedziałek, 9 lutego 2015

DIY mały-wielki stół

Czy zdarzyło Wam się kiedyś żałować, że nie możecie zaprosić do domu więcej gości, bo po prostu - nie będziecie mieli gdzie ich posadzić? Ile razy stukaliście się łokciami z sąsiadem podczas Wigilii? Albo kucaliście podczas obiadu na pufie dostawionej do stolika kawowego (szczególnie jako dzieci:))?

Czy Wy też kupując stół biliście się z myślami, czy wybrać mniejszy - który zmieści się w pokoju, czy większy - rzadko wykorzystywany, ale niezbędny podczas większych uroczystości? A może chcielibyście kupić rozkładany, ale odstraszają Was ceny?

"To nie takie proste" myślicie, wyobrażając sobie wielkanocne śniadanie na 12 osób?

Chciałabym abyście po przeczytaniu dzisiejszego wpisu potrafili spojrzeć na swój stół świeżym okiem!

smart Extending Dining Table diy









poniedziałek, 2 lutego 2015

Czarno-białe dekoracje na pierwsze urodziny

Czas płynie i zanim zdążyliśmy się zorientować z naszej małej I. wyrosła całkiem dorosła - roczna - dziewczynka. Powszechnie  wiadomo, że pierwsze urodziny obchodzi się raz w życiu (ta zasada wbrew pozorom nie dotyczy w s z y s t k i c h urodzin. Dowody? Ja na przykład od pięciu lat obchodzę dwudzieste piąte i nic się z tym nie da zrobić!) A skoro to taka niepowtarzalna okazja, to nie potrafiłam odmówić sobie zorganizowania niepowtarzalnego przyjęcia. Tak - dokładnie - niepowtarzalnego - bo na kolejną taką "operację" nieprędko damy się ponownie namówić;) Oprócz prezentów i menu nie mogło zabraknąć choćby skromnych dekoracji. I to właśnie pomysł na dekoracje z okazji pierwszych urodzin będzie tematem dzisiejszego wpisu.

black&white 1th birthday party decoration

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...