Tegoroczne święta Wielkanocne były dla nas szczególne. I choć przede wszystkiem, to jednak nie tylko dlatego, że to pierwsze, które spędzaliśmy w powiększonym gronie;) Z powodu zamieszania i piętrzącej się listy obowiązków nie zdążyłam nawet złożyć w porę blogowych życzeń, a co dopiero sfotografować tak jak bym chciała wszystkich przygotowań. Żeby jednak nie zaczynać od wymówek serwuję porcję zaległych zdjęć. Niech to będzie podsumowanie Wielkanocy 2014.
W pokoju dziecięcym dekoracje bardzo skromne. Uznałam, że jest wystarczająco kolorowy na codzień i ograniczyłam się tylko do kilku... kotków...
i zajączków.
W pokoju dziennym po gniazdku z bazi postanowiłam urzeczywistnić inny pomysł, który chodził za mną już od wieków, ale jakoś zawsze brakowało mi na niego czasu. Nie taki znowu wianek, bo o średnicy bagatela 50 cm powstał z gałązek płaczącej brzozy. Niedbale uwity, myślałam że rozpadnie się zanim zdążę go skończyć, zaskoczył mnie jednak i na przekór obawom dzielnie się trzyma. Na wszelki wypadek zawiązałam go w kilku miejscach brązową żyłką.
Choć podoba mi się nawet taki w wersji naturalnej, wdzięcznie prezentuje także drobne dekoracje. Myślę że mogą to być pisanki, sztuczne ptaszki i kwiaty papierowe, a nawet żywe jeśli nie szkoda nam, że prędko zwiedną.
Co było pierwsze? Jajko czy... zając?;)
Na stole pojawił się wiosenny blady róż, ale tylko w subtelnych akcentach.
Nawet w łazience pojawił się maleńki szklany ptaszek.
Mam nadzieję, że wspominacie minioną Wielkanoc równie wspaniale jak my.
Piękne dekoracje :) subtelne i wysmakowane - takie jak lubię :)
OdpowiedzUsuńMiło mi, że Ci się podoba:)
OdpowiedzUsuń