Za oknami wiosna w pełni. Ptaki z rozświergotanym entuzjazmem wiją
swoje letnie domki niemal zapominając o ostrożności. Tak - to najlepszy
czas dla bezwstydnych podglądaczy, czających się po krzakach z
lornetką. Liści jeszcze nie ma, ptaki zajęte sobą nie zwracają większej
uwagi na gapiów; )
Naoglądawszy się pierzastych łobuziaków postanowiłam i ja wpisać się w
ogólnie panujący trend wicia gniazdek. A ponieważ wielkimi krokami
zbliżają się Święta Wielkiej Nocy, moje wyploty posłużą za świąteczne
dekoracje.
Czy i Wy na wiosnę kupujecie lub zbieracie sami
gałązki wierzby? To chyba najbardziej oczywisty wiosenny akcent? Ale czy
bazie zawsze muszą kończyć na baczność w wazonie? Z moich postanowiłam
popełnić gniazdko w wersji mini. Udało mi się upleść je bez pomocy drutu
i żyłki, nie sądzę wprawdzie żeby udało mi się w nim wychować chociaż
jedno pisklę, no chyba że bardzo szybko nauczyłoby się fruwać;). Może
jednak przyjąć rolę leżącego na stole stroika, albo zawisnąć na ścianie
lub w oknie.
Jego wykonanie wbrew moim obawom nie było trudne.
Wytarczy wybrać dość cienkie i świeże gałązki (muszą być elastyczne). Na
początek wybrałam dwie-trzy na szkielet, skręciłam wokół własnej osi i
połączyłam końce wplatając jeden w drugi. Potem to już czysta zabawa,
doplatałam po jednej gałązce, najpierw dłuższej, a gdy wianek miał już
odpowiednią grubość, uzupelniałam krótkimi gałązkami w różnych
kierunkach tak, żeby nigdzie nie brakowało szarych kotków. Wystające nagie końce gałązek na koniec bezceremonialnie poprzycinałam.
Ale świetny pomysł! No i wykonanie oczywiście:) Aż sama bym sobie taki zrobiła normalnie, tylko już chyba czasu nie starczy...
OdpowiedzUsuń