To był impuls. Zazwyczaj do nowych zakupów podchodzę jak do przysłowiowego jeża. Czaję się, waham, zmieniam zdanie. Tym razem od momentu odkrycia do zakupu nie minął tydzień! Cóż wstyd się przyznać, ale ja naprawdę do tej pory jakoś nie wiedziałam o istnieniu wytłaczarek!:)
Przyprawy, suche produkty, resztki z ponapoczynanych paczek bakalii, teraz wszystko ma swoje miejsce. Swój własny czarno-biały domek z opisanym adresem:)
Sama wytłaczarka przypomina mi statek Star Trek i jest zaskakująco duża. Używa się jej jednak bardzo wygodnie, tak więc nic nie psuje zabawy podczas etykietowania:) Koszt około 40 zł i 10 zł za taśmę da się jakoś przełknąć.
Tak więc wolne chwile przeznaczam ostatnio na opisywanie słoików, dokumentów, dozowników na kosmetyki, a to przecież wciąż wierzchołek góry zastosowań dla tej cudownej zabawki!:)
Wciąż nie mogę uwierzyć, jak mogłam wcześniej nie wiedzieć o jej istnieniu! Co gorsza, gdy przyjechała nawet mój M nie był w najmniejszym stopniu zaskoczony, stwierdzając, że takie etykiety widział już w podstawówce (!) i wtedy owszem - wszyscy w klasie zazdrościli koledze, który takimi etykietami miał podpisane zeszyty i podręczniki:) Cóż - lepiej późno niż wcale;)
Nabyte drogą kupna:
wytłaczarka DYMO - TU
słoiki z czarnymi zakrętkami - TU
Pozdrawiam
No super :) sama się kiedyś czaiłam do tego zakupu :)
OdpowiedzUsuńJa to tam tylko tak przewidywalnie - kuchennie, bo brakowało mi pomysłu na etykiety. Ale jestem pewna, że Ty wymyśliłabyś coś niepowtarzalnego!:)
OdpowiedzUsuńSuper taka wytłaczarka :)
OdpowiedzUsuńPolecam szczerze!
UsuńMyślałam, że to cudo droższe będzie! Dobrze wiem, że kupię ja a będzie korzystać też mama i siostra, dokupi,ą sobie swoje paski tylko. Działa na baterie?
OdpowiedzUsuńŻadnych baterii! Obsługa całkowicie mechaniczna. Naciskasz rączkę, chwilkę przytrzymujesz, puszczasz i już - litera odciśnięta. Osobiście zawsze zaczynam i kończę na spacji. Wygląda dość solidnie, nie powinna się szybko zepsuć:) Aha - w opakowaniu z wytłaczarką dostaje się już jedną taśmę załadowaną.
UsuńZawsze w wydatkach coś ważniejszego:/ Ach marzy mi się!
OdpowiedzUsuńSkąd ja to znam... Ale trzymam kciuki, ja zbieram do świnki na takie drobne zachcianki:)
UsuńWynalazek ten był już w latach 70., nie wiem, czy nie wcześniej :)
OdpowiedzUsuńTaaak, M. uświadomił mi to bardzo prędko, gdy rozradowana chwaliłam mu się paczką od kuriera, skwitował mój entuzjazm zwykłym "phi!";) Jak widać mam sporo do nadrobienia:)
Usuń