Wczoraj pożegnaliśmy pannę Zieloną. Pierwszy raz tak wcześnie. Nie służyło jej towarzystwo pieca i niestety bardzo prędko zaczęła tracić igły. Całe szczęście ostatniego dnia udało mi się zmobilizować przynajmniej na tyle, by pstryknąć jej kilka pamiątkowych fotek. Zdjęcia słabe, jak i pogoda za oknem, jednak postanowiłam już nie grymasić i opublikować. Inaczej z kolejnym postem nie pojawię się tu przed Wielkanocą:)
Jak co roku, choinkę przystroiliśmy w srebrną sukienkę. Nie wiem czy kiedyś mi się takie drzewko znudzi, ale wątpię:)
Dla ciekawych, jak dogadała się z naszą raczkującą I. - bez problemów i bardzo się cieszę, że nie zrezygnowaliśmy z dużego drzewka. Nie ucierpiała żadna bombka. Jedyny mankament dotyczył osypujących się igiełek, które wyjmowałam w dużych ilościach nawet z pieluszki - tak się kończyły gonitwy pod choinką za dwoma kosmatymi przyjaciółmi:)
W niedalekiej przyszłości mam nadzieję wrócić tu ze spóźnionym podsumowaniem dekoracji z reszty mieszkania, tymczasem życzę Wam udanego tygodnia. Bardzo dziękuję za krzepiące komentarze i z miejsca przepraszam, że na nie nie odpisuję - uwierzcie mi naprawdę nie mam ostatnio czasu.
pozdrawiam
Piękne masz mieszkanie! I piękna choinka.:) Na deficyt czasu też narzekam;) Do następnego.:)
OdpowiedzUsuńDziękuję, mam nadzieję że na jakiś czas wyjdę na prostą i będę mogła pojawiać się tu częściej i częściej odwiedzać Was!
UsuńMieszkanie bardzo przytulne i w moim klimacie.. Tak trzymać... przy okazji zapraszam do mnie na Candy. Pozdrawiam!!
OdpowiedzUsuńDziękuję serdecznie:)
UsuńPięknie się prezentował świąteczny salon :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Dziękuję i ściskam:)
UsuńPiękny salon :) Choinka również :) Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i dziękuję za odwiedziny:)
Usuń