Nienawidzę prasować. Czystą, niezmąconą, obsesyjną nienawiścią darzę moją deskę do prasowania i jej odwieczną towarzyszkę - stację parową. Dwie przyrodnie ... za przeproszeniem... siostry Kopciuszka... Podobno niektórych prasowanie relaksuje. Podobno machanie żelazkiem pozwala myślom odpłynąć na bezkresne wody wyobraźni... taaa... Bezkresne muliste odmęty - w to uwierzę;) Żeby te czarne jak smoła myśli chociaż trochę rozgonić, rozstawiam się więc zazwyczaj wieczorami w pokoju dziennym, gdzie jednym okiem próbuję dotrzymać towarzystwa M. w bonusie dostając bajzel w "głównym" pokoju. Niestety jeszcze bardziej niż prasować nienawidzę pogniecionych rzeczy. Moja pedantyczna dusza cierpi fizyczne męki na widok pogniecionego prześcieradła albo paralitycznego T-shirta;) Szach i Mat.
Skoro zatem muszę mieszkać z tymi szkaradami pod jednym dachem, postanowiłam, że zadbam o to by chociaż przyjemniej mi się na nie patrzyło. Od jakiegoś roku polowałam na drewnianą deskę do prasowania. Co prawda miałam początkowo nienajgorszą - metalową, jednak skroplona para spływała z niej strumieniami, skutecznie niszcząc lakier na podłodze. Ponadto przerdzewiały mechanizm zaczął "puszczać" przez co deska, z uporem godnym większej sprawy, składała mi się prezycyjnie wybierając najmniej do tego odpowiednie momenty. Wyboru wśród desek drewnianych praktycznie nie ma. Powzdychać mogę co najwyżej do ich sprytnych kuzynek zza oceanu - chowanych w ścianie. Te dostępne u nas były zawsze za wielkie i za ciężkie. Aż wreszcie trafiłam na nią:
Wyszperana w dziale "antyki" - a jakże;) Gdy przyjechała, musiałam co prawda przegonic z niej parę całkiem współczesnych pająków oraz zedrzeć coś co w zamyśle miało pełnić rolę pokrowca, pozwala jednak mieć nadzieję, że prasowanie na niej nie będzie już dla mnie aż taką udręką:) Pozostało mi jeszcze ogołocić ją z gwoździków, którymi jest naszpikowana i obić nowym materiałem - wciąż nie mogę się zdecydować - gładkim czy w ornamentowe wzory;)
Sterty prasowania - drżyjcie - jestem (prawie) gotowa! ;)
P.S. Serdecznie dziękuję Anecie, która wyczerpująco i ostatecznie przekonała mnie do zakupu:)
Pozdrawiam
Wow!!! zakochana jestem w Twojej desce :-) prasowania nienawidze, ale takie vintage cudo pewnie też przekonałby mnie do tej bezsensownej czynności skutecznie :-)
OdpowiedzUsuńMam właśnie nadzieję, że mnie przekona, a jeśli nawet nie - to przynajmniej stojąc w pokoju nie będzie mi aż tak działać na nerwy;)
UsuńJakiś magic- ostatnio też myślałam o desce, że one takie brzydkie z reguły są i w ogóle, a tu proszę, można? można:)
OdpowiedzUsuńMożna, ale trzeba być baaardzo cierpliwym;)
UsuńOj ja też nienawidzę prasowania, życzę Ci więc żeby nowa deska choć trochę umiliła tę czynność.
OdpowiedzUsuńDziękuję. Może jakaś grupa wsparcia? ;)
UsuńDeska jest piękna......przyglądałam się z zaciekawieniem szczegółom i jestem zauroczona. Życzę Ci w takim razie, by dzięki NIEJ prasowanie choć odrobinkę było przyjemniejsze ! Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńP.S. Moją deskę (oczyszczoną ze sparciałej gąbki) obiłam starym, naprawdę grubym ręcznikiem, a na to dopiero założyłam ładny pokrowiec. I ten sposób sprawdza się u mnie świetnie. Nie chciałam kolejnej gąbki, która zestarzałaby się po jakimś czasie.
Moja była obita sypiącym się filcem, brrr... Mam już dla niej przygotowane nowe grube obicie - z polarowego kocyka - zobaczymy jak się sprawdzi. Zmienić zawsze można:) Tylko muszę ją oskubać do końca ze starych gwoździków bo coś mi to opornie idzie.... Jeszcze raz dzięki i pozdrawiam:)
UsuńJaka cudna :) nie wiedziałam nawet, że istnieją drewniane deski :) Człowiek żyje tyle lat w nieświadomości! :)
OdpowiedzUsuńA widzisz - zawsze do usług ;)
UsuńJa również zaliczam się do grona antyfanek prasowania, choć efekty już lubię oglądać :) U mnie musi już zabraknąć koszul i koszulek, żebym zmusiła się do chwycenia za żelazko,.
OdpowiedzUsuńO drewnianej desce do prasowania również nigdy nie słyszałam. Mam nadzieję, że niedługo podzielisz się wrażeniami z użytkowania. Jestem bardzo ciekawa.
Deski do prasowania raczej rzadko cieszą oko, ale taką deskę można zdecydowanie wystawiać na pokaz!
Oj ja też czekam zwykle aż mam nóż na gardle i pustki w szafie;) Też mam nadzieję, że lada chwila ją wypróbuję i na pewno zdam relację:) Sama jestem ciekawa jak się sprawdzi. Z takiej dechy to i konsolkę można by zrobić;) aż trochę żal mi ją obijać materiałem;)
Usuń