Gdy kobieta z zacięciem dekoratorskim zostaje mamą, otwierają się przed nią bezkresne, niezbadane i niebezpieczne (o tak!) oceany możliwości. Zaczyna się oczywiście od mebelków, kolorów, tkanin, kocyków, a gdy pokój czy choćby kącik Malucha jest już z grubsza urządzony (wszystkie dobrze wiemy, że dom nigdy nie jest urządzony na tyle, żeby nie dało się go urządzić jeszcze odrobinkę bardziej) dekoratorska pasja może płynnie przenieść się w świat zabawek. I właśnie o kilku naszych ostatnio ulubionych zabawkach, które wybrałam dla I. będzie dzisiejszy wpis.
Pisałam już zeszłego lata o mojej słabości do drewnianych ptaszków. Bardzo chciałabym zaszczepić trochę tej estetycznej wrażliwości w naszej córce. Dlatego, mimo że niedawno skończyła zaledwie roczek, wybierając dla niej nowe drobiazgi kieruję się nie tylko jej upodobaniami i potrzebą rozwoju, ale także właśnie estetyką.
Zresztą, I. może się jak dotąd pochwalić dość skromną kolekcją zabawek i prawdę mówiąc nie spodziewam się żeby z czasem uległo to znaczącym zmianom. Co innego wzdychać do zdjęć, a coś całkiem innego zasypywać dziecko gadżetami - umówmy się - dość drogimi i często nader prędko lądującymi w kącie. Te które przedstawiam dzisiaj pojawiły się u nas w domu w ciągu kilku ostanich miesięcy i szczególnie przypadły mi do gustu. Część z nich została wybrana “na zapas” i czeka aż I. spokojnie podrośnie. Zrobiliśmy to celowo. Póki co w kręgu zainteresowań córki nie ma wielu zabawek, chyba że do tej kategorii zaliczymy książeczki i koty;) Można się jednak spodziewać, że z czasem będzie się to zmieniało i na ten rozwój sytuacji jesteśmy już przygotowani;)
Na początek coś, co cieszy I. na swój sposób już w tej chwili, a za rok mam nadzieję, stanie się hitem. Gra logiczna - akwarium. Pięknie wykonana i opakowana. Do drewnianej planszy z ruchomymi rybkami dołączony jest zestaw kart z różnymi kombinacjami pięciu kolorowych rybek. Rybki trzeba przesuwać tak by ustawić je w zadanej na karcie kolejności. Jak na razie I. nauczyła się, że rybki dają się przesuwać i już to samo w sobie sprawia jej wyraźną frajdę. W użyciu prawie codziennie:)
Gdy kupowałam tą maleńką ledową lampkę, byłam pewna że sprawiam prezent sobie, nie dziecku. O jakże się pomyliłam! Świecący muchomorek jest absolutnym hitem. Od początku grudnia (prezent mikołajkowy) krótka zabawa grzybkiem jest codziennym rytuałem. Niezawodnie poprawia humor nawet w bardzo kryzysowych sytuacjach:) Daje się gryźć, rzucać, a nawet lekko zgniatać i oczywiście ŚWIECI. Jak dotąd - niezniszczalny:)
Walizeczka skrywa skarby tyleż piękne, co niebezpieczne - bajecznie kolorowe, drewniane magnesy. Połknięcie magnesu niestety wymagałoby interwencji chirurgicznej dlatego, mimo że był to prezent z okazji pierwszych urodzin, na razie leży na półce i cierpliwie czeka aż I. będzie nań gotowa. Skłamałabym, twierdząc, że układanie stworków nie sprawiło mi przyjemności:) Do walizki dołączony jest zestaw kart z propozycjami układanek, ale chodzi przecież przede wszystkim o to żeby uruchomić własną wyobraźnię, prawda?
A na koniec jeszcze drobiazg, który czeka na swoją premierę do Wielkanocy. Umówiliśmy się z Zajączkiem, że ptaszek-gwizdek trafi w łapki I. dopiero w świąteczny poranek, ale liczę, że coś tak kolorowego nie może się jej nie spodobać...:)
Internet przenosi zabawkarskie zakupy w zupełnie nowy wymiar. Na szczęście jednak nie zawsze trzeba wydawać fortunę na te słodkie drobiazgi (zarówno muchomorek, jak i ptaszek nie kosztowały więcej niż 25 zł). Być może moje pomysły zainspirują i Was do poszukiwań? Może macie jakieś własne typy na nadchodzące Święta?
A żółty zajączek z pierwszego zdjęcia? To skarbonka, do której staram się oszczędzać na te moje zabawkowe zachcianki:)
W rolach głównych:
rybki, magnetyczna walizeczka, ptaszek-gwizdek - DJECO
muchomorek - Scandi Loft
Pozdrawiam
Chciałabym mieć tę magnetyczną walizkę :) można zrobić samodzielnie magnetyczne meble i mamy zapewnioną zabawę na wiele lat :)
OdpowiedzUsuńZdecydowanie! A walizeczkę zabierać na wakacje;)
UsuńŚwietny wybór zabawek! Siostrzenicom również prezentuję podobne :)
OdpowiedzUsuńNiedawno jedna z nich otrzymała podobnego ptaszka (prezent z wyprawy do Budapesztu od naszej przyjaciółki) -> mały drobiazg a cieszy niesamowicie.
Staszek również otrzymał małe co nieco - grzechotkę drewnianą :D
Prezenty przywiezione z wycieczek są podwójnie cenne!:)
Usuńja obdarowuję póki co siostrzenice i siostrzeńców, to trochę ogranicza moje zapędy w kupowaniu dziecięcych zabawek :) Ale taka walizeczka z magnesami już dawno wpadła mi w oko i czuję, że wkrótce trafi do jakiegoś malucha w rodzinie.
OdpowiedzUsuńMyślę że sprawisz nią wiele radości - sama uwielbiałam magnesy gdy byłam mała:)
Usuńmój mąż chyba zabierze mi portfel i będzie wydzielał kasę jak już będziemy mieli dziecko, bo wiem, że będę miała problemy, żeby się powstrzymać:P
OdpowiedzUsuń:) Oj ciężko jest...
UsuńI ja nie umiem się oprzec zabawkom. A Adka jest mistrzynią w wykorzystywaniu mojej słabości :) Muszę pomyślec o takiej walizeczce. Pozdrowienia!
OdpowiedzUsuńWalizeczka jest super, choć jak na razie została wypróbowana tylko z kilkoma największymi magnesami. Ale wykonanie bardzo staranne, także mogę z czystym sumieniem polecić:) Pozdrawiam!
UsuńJedno jest pewne - to piękne i kreatywne zabawki!
OdpowiedzUsuńI uzależniające;)
Usuń