Czas płynie i zanim zdążyliśmy się zorientować z naszej małej I. wyrosła całkiem dorosła - roczna - dziewczynka. Powszechnie wiadomo, że pierwsze urodziny obchodzi się raz w życiu (ta zasada wbrew pozorom nie dotyczy w s z y s t k i c h urodzin. Dowody? Ja na przykład od pięciu lat obchodzę dwudzieste piąte i nic się z tym nie da zrobić!) A skoro to taka niepowtarzalna okazja, to nie potrafiłam odmówić sobie zorganizowania niepowtarzalnego przyjęcia. Tak - dokładnie - niepowtarzalnego - bo na kolejną taką "operację" nieprędko damy się ponownie namówić;) Oprócz prezentów i menu nie mogło zabraknąć choćby skromnych dekoracji. I to właśnie pomysł na dekoracje z okazji pierwszych urodzin będzie tematem dzisiejszego wpisu.
UMIAR
Choć może trudno w to uwierzyć przeglądając zdjęcia naszego mieszkania - lubię kolory, serio! Tylko jakoś zawsze lądujemy w tej poważnej, bezpiecznej bazie. Nie inaczej było i tym razem. Zamiast słodkich pasteli - biel, czerń i drewniane akcenty.
Nie dysponuję już taką ilością wolnego czasu jak dawniej i zaczynam (choć nadal niechętnie) przyjmować do wiadomości, że pewnym wyzwaniom po prostu na razie nie podołam. Żeby więc oszczędzić sobie i M. niepotrzebnych frustracji ograniczyłam się do pomysłów, które mam już sprawdzone i o których wiem, że będę w stanie wykonać sama w krótkim czasie i... umiarkowanym kosztem.
Znalazła się zatem gałąź - prosto z lasu. Żurawie origami. Lampiony ze słoików. Kilka pomponów. Domowej produkcji banerek. Drobne przemeblowanie;) I już.
Kilka drobiazgów, których nie mogłam wykonać samodzielnie - zamówiłam u dziewczyn z Wiewiórka i spółka. Miła obsługa, indywidualne podejście i szybka wysyłka. Żałuję, że pozostałe sklepy nie okazały się równie rzetelne, bo dekoracji byłoby ciut więcej.
I jak sądzicie? Udało mi się? Czy jednak wolicie klasyczne - pastelowe dziecięce imprezy?
Pozdrawiam
ja na drugie urodziny zrobiłam małemyu biało czarno pamarańczowe dekoracje bo motywem przewodnim były pingwiny ;) wiec ja jestem jak najbardziej za wychodzeniem z ram pastelowych urodzoin dla maluchów :D
OdpowiedzUsuńTak! teraz pamiętam pingwinową imprezę w letniej scenerii;)
UsuńSuper!, klasycznie i jednocześnie elegancko :)
OdpowiedzUsuńLubię kolory, ale w przypadku dzieci i ich zabawek ich nadmiar czasem może przytłaczać ;)
Tobie jak zwykle udało się zachować umiar i harmonię.
dzięki! też uważam, że w przypadku kolorów czasem co za dużo to nie zdrowo:)
UsuńUwielbiam takie zestawienie kolorów, proste i klasyczne, a na pastelowe kolory pewnie jeszcze przyjdzie czas jak Córcia podrośnie i sama zechce wybrać motyw przewodni :) Z moich obserwacji wynika, że prędzej czy później nadchodzi "różowo-księżniczkowy" czas. Nawet moja, zakochana w Zygzaku McQueenie i Dustym, Córka zaczęła wchodzić w ten okres :)
OdpowiedzUsuńNawet tak mów! ;)
UsuńŚliczne dekoracje, choć nie wiem czy sama nie wprowadziłabym jakiegoś koloru, ale tylko ze względu na dziecko. Mimo braku koloru baaardzo mi się podoba:)
OdpowiedzUsuńPewnie gdy I. będzie większa kolory się pojawią...
UsuńJak dla mnie rewelacja :) Taka kolorystyka zawsze sprawdza się doskonale - jest bardzo gustownie, pięknie i pomysłowo :) no cała Ty! :)
OdpowiedzUsuńdziękuję! I. najbardziej spodobały się pompony i baloniki, codziennie obowiązkowo musi z nimi trochę powalczyć, dlatego wiszą do dzisiaj;)
UsuńŚwietne to jest! I takie... uniwersalne. Równie dobrze mogłyby to być moje urodziny ;)
OdpowiedzUsuńM. ze smutną miną stwierdził, że jemu takiego banerku nigdy nie zrobiłam:) eh, faceci:)
UsuńWszystko na prawdę pięknie wygląda! Gdyby chodziło o mnie to na pewno każde urodziny mojej córki były by właśnie takie. Jednak ciągle uczę się, że przyjemność przede wszystkim musi być dla niej. Dlatego po prostu pytam ją o zdanie i staramy się dochodzić do kompromisu - czyli na razie różowy króluje :)
OdpowiedzUsuńU nas pewnie tez z czasem zrobi się bardziej kolorowo, póki co I. jeszcze nie nauczyła się mówić więc korzystam;)
UsuńWow! Bardzo fajnie! Niejeden dorosły mógłby być zazdrosny o takie urodziny :)
OdpowiedzUsuńJak zrobiłaś te ptaszki origami? Podasz linka lub podpowiedz jak takie samemu zrobić?
Pozdrawiam i zapraszam: www.homemade-stories.blogspot.be
O M. chyba był trochę zazdrosny;) a żurawie prawdę mówiąc robię "z pamięci" ale obiecuję, że pomyślę o jakiejś instrukcji! pozdrawiam!
UsuńNo jak pięknie, rewelacja! dodaje do obserwowanych, żeby móc śledzić to piękne miejsce na bieżąco:)
OdpowiedzUsuńbardzo mi miło i zapraszam serdecznie!:)
UsuńPiękne, klasyczne dekoracje. Nie wiem, jakim cudem dopiero teraz tutaj trafiłam ? :) Muszę zapamiętac zurawie - Adki urodziny juz niedługo :) Pozdrowienia!
OdpowiedzUsuńDziękuję za odwiedziny - cieszę się, że zajrzałaś i że pomysł Ci się spodobał. Pozdrawiam serdecznie.
UsuńSuper! Z resztą ja kocham się bieli i czerni, więc dla mnie bezapelacyjnie - pięknie!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko :)
Marta
Bardzo się cieszę. dziękuję Ci pięknie:)
UsuńNo chyba żartujesz, oczywiście, ze się udało! Siper wszystko zgralas. Fajnie i delikatnie wyszlo nie przytlaczajac tego co najważniejsze ;)
OdpowiedzUsuńrobiewdomu.blogspot.com
Miło mi, że się podoba:) dziękuję!
UsuńNiedługo i mnie czeka pierwszourodzinowe wyzwanie i powoli zbieram pomysły. Bardzo podoba mi się dekoracja u Ciebie, jest odświętnie, ale nie za słodko czy zbyt dosłownie.
OdpowiedzUsuńCzas bardzo szybko mija przy takiej małej Iskierce! Cieszę się, że moje pomysły Ci się podobają:)
UsuńMam pytanko, w jaki sposób zamocowana jest gałąź? Widziałam tę konstrukcję również w sypialnii ale nie widzę na czym to się trzyma ;) Będę wdzięczna za wyjaśnienie.
OdpowiedzUsuńWitaj.
UsuńW sufit wkręcone zostały malutkie białe haczyki - prawie niewidoczne, a gałąź wisi na żyłkach wędkarskich😊
pozdrawiam