Czy zdarzyło Wam się kiedyś żałować, że nie możecie zaprosić do domu więcej gości, bo po prostu - nie będziecie mieli gdzie ich posadzić? Ile razy stukaliście się łokciami z sąsiadem podczas Wigilii? Albo kucaliście podczas obiadu na pufie dostawionej do stolika kawowego (szczególnie jako dzieci:))?
Czy Wy też kupując stół biliście się z myślami, czy wybrać mniejszy - który zmieści się w pokoju, czy większy - rzadko wykorzystywany, ale niezbędny podczas większych uroczystości? A może chcielibyście kupić rozkładany, ale odstraszają Was ceny?
"To nie takie proste" myślicie, wyobrażając sobie wielkanocne śniadanie na 12 osób?
Chciałabym abyście po przeczytaniu dzisiejszego wpisu potrafili spojrzeć na swój stół świeżym okiem!
Kupując nasz stół byłam przekonana, że jest idealny. Na co dzień średnica metra, od święta 1,6x1m. Szybko jednak okazało się, że takie wymiary ledwie starczają na wygodne rozsadzenie czterech (!) osób, zakładając niezbędne miejsce dla serwowanych potraw, o dekoracjach nie wspominając. Gdy kilka wiosen temu postanowiliśmy zaprosić dość liczną rodzinę na pierwszą Wigilię w naszym nowym domu myślałam - super, ale albo będzie to szwedzki bufet, albo będziemy siedzieć na podłodze!:) Przecież nie kupię nowego mebla z powodu jednej rodzinnej imprezy!? Okrągłego stołu z żadnym innym nie da się zestawić, a nawet gdyby - to nie uniknę różnicy poziomu blatów i wrażenia prowizorki.
Wtedy z rozwiązaniem tyleż genialnym co banalnym przyszedł M. W pół godziny i za cenę nie przekraczającą 70zł wyczarował stół o wymiarach 2,5x1,25m (!!!), przy którym wygodnie rozsadziliśmy 12 osób.
Wystarczyła wizyta w sklepie budowlanym:
Wystarczyła wizyta w sklepie budowlanym:
- płyta OSB grubości 8mm,
- dwa elastyczne zamknięcia ze skoblem (np. do skrzyni),
- wyrzynarka,
- szlifierka.
Chcieliśmy aby blat był owalny, dlatego na początek zaznaczyliśmy na płycie cyrklem ze sznurka i ołówka dwa półokręgi, które potem M. wyciął wyrzynarką. Przy okazji pragnę podziękować mojemu Mężowi (którego dłoń tu widzicie) za współpracę oraz cierpliwe pozowanie. Mam nadzieję, że sława nie uderzy Ci do głowy i pozostaniesz tym wspaniałym skromnym facetem, którego kocham;)
Brzegi i powierzchnię blatu delikatnie wyszlifowaliśmy. Płytę przecięliśmy na pół, a na łączeniu zamontowaliśmy skoble, żeby połowy się nie rozsuwały (nie jest to konieczne, ale połówki łatwiej przenieść i przechować na strychu niż płytę w całości).
I już.
Wystarczyło drobne przemeblowanie; stół i biurko pożyczone z pokoju dziecięcego; koc do zabezpieczenia blatów przed zarysowaniem i wieeelki obrus:) Wybrałam pragmatycznie - uniwersalny, gładki, prosty, biały, bez ekstrawagancji, żeby nie przejmować się widmem plam i koniecznością wydawania majątku na co raz nowe kilometry materiału.
Umiarkowanym kosztem uzyskaliśmy duży, wygodny, jednolity blat, który można w parę chwil zdemontować.
Wartym polecenia dodatkiem będzie podkład pod obrus. To specjalna tkanina, z jednej strony przypominająca ceratę, z drugiej flanelę. Ochroni lakier na blacie przed działaniem wysokich temperatur i wilgocią, a także wyciszy dźwięk odkładanych naczyń czy sztućców. W przypadku naszej płyty OSB - podkład dodatkowo niweluje niewielkie nierówności.
Przyznaję, że pokój dzienny mamy stosunkowo duży, bo prawie dwudziestometrowy. Dla chcącego nie ma jednak nic trudnego, a rozwiązanie można przecież dowolnie zmodyfikować. U nas przenośny blat przydaje się stosunkowo systematycznie i niezmiennie budzi zaskoczenie gości, dlatego mam nadzieję, że i Wy być może kiedyś z niego skorzystacie:)
Pozdrawiam
Super pomysł Mauro :) duży, wygodny stół to podstawa każdych rodzinnych świąt :)
OdpowiedzUsuńZ drugiej strony, teraz już nie ma wymówek od gotowania dla liczniejszego grona ;)
UsuńNo genialne, jestem zachwycona pomysłem!:) A my akurat pożyczamy od rodziców na takie okazje przenośny stół bankietowy - super sprawa, lekki, w sekundę się składa w poręczną walizkę.
OdpowiedzUsuńNie wiedziałam, że są takie sprytne stoły - świetne rozwiązanie na imprezę na działce!
Usuńa to zdolniachy:) świetny pomysł - chylę czoła:)
OdpowiedzUsuńdzięki:)
UsuńJestem pod wrażeniem! Pomysł z płytą świetny! Na pewno z niego skorzystam :)
OdpowiedzUsuńJuż nie będę musiała prosić męża by z piwnicy dźwigal Stary i ciężki stół (zawsze robi to z oporami ;) )
Bardzo się cieszę, że wpis okazał się przydatny! dźwiganie mebli to nic fajnego...
UsuńSuperpomysł :) już myślę, gdzie upchnąć w mieszkaniu taką płytę :)
OdpowiedzUsuńCieszę się, że się podoba. My przechowujemy płyty na strychu, ale może zmieści się też np. za większą szafą?
UsuńO kurcze, ale to sprytne :) dzięki!
OdpowiedzUsuńrobiewdomu.blogspot.com
dziękuję i witam:)
Usuńświetny pomysł ! no i wykonanie tez ;-)
OdpowiedzUsuń:) Miło mi, że mnie odwiedziłaś:)
UsuńŚwietny pomysł...U nas jest specjalny blat z przykręcanymi nogami.. :) Często pożyczamy w rodzinie...:)
OdpowiedzUsuńDzięki. Cieszę się, że mogłam poznać kilka nowych 'patentów";) Trzeba sobie jakoś radzić!;) (komentarze się zdublowały, więc pozwoliłam sobie jeden wykasować) Pozdrawiam!
UsuńTen komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuńA gdzie kupiłaś ten "codzienny" okrągły stół? Piękny jest...
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńJa aktualnie poszukuję jakiegoś stołu i myślę, że dobrą opcją będzie stół rozkładany. Wejdźcie sobie na stronę https://otomeble.pl/stoly.html i zajrzyjcie na całą ofertę. Wydaje mi się, że na pewno jakiś stół się Wam spodoba.
OdpowiedzUsuń