Dwa tygodnie temu rozpoczęłam realizację mojego 14-tygodniowego planu, który ma pomóc mi - jeszcze przed porodem (!) - krok po krok zorganizować najbardziej strategiczne schowki w mieszkaniu. Nie jest wymagający. Przewiduje naprawdę niewielkie tygodniowe zadania. Dokładnie takie, żeby móc się z nimi uporać, nie zaniedbując codziennych obowiązków i nie padając na nos ze zmęczenia:) Poczytajcie o nim i jeśli macie ochotę się przyłączyć - serdecznie zapraszam!:)
Tydzień temu porządkowałam szafkę pod zlewozmywakiem. Dziś chciałabym pokazać Wam zmiany jakie wprowadziłam w naszej lodówce.
Wspominałam już o tym, że wymiana kuchennych mebli wymusiła na nas przeprowadzkę z lodówki-giganta (190 cm wzrostu) do znacząco mniejszej - zabudowanej. Lodówki do zabudowy nie tylko są nieco węższe od większości standardowych modeli wolnostojących. Są przede wszystkim płytsze - co jest oczywiście podyktowane rozmiarami szaf, w których są schowane. Obecnie mamy w kuchni chłodziarkę wysokości niespełna 90 cm oraz osobny, podblatowy zamrażalnik (trzy szuflady). Czy to naprawdę za mało dla trzyosobowej rodziny? Nie przesadzajmy! Nawet biorąc poprawkę na to, że w naszym domu dużo się gotuje - niedostatek miejsca w lodówce to raczej wina braku organizacji, niż zbyt małych gabarytów. Drugi nasz problem dotyczył wyrzucania jedzenia. Bardzo tego nie lubimy, a jednak zdarzało się niestety dość często, że jakieś zapomniane smakołyki lądowały w koszu, ponieważ zwyczajnie nie wiedzieliśmy, że na nas czekają. Mam nadzieję, że nasza nowa - zorganizowana lodówka pomoże nam w unikaniu takich przykrych niespodzianek w przyszłości. A zatem...
Od czego zacząć?
Tak jak zapowiadałam, mój ogólny plan postępowania przy kolejnych zadaniach jest podobny. Przypomnę:
- zmierzyć półki, wyniki notując w notesie
- rozważyć jakie produkty muszę przechowywać w chłodnym miejscu i ile miejsca na nie potrzebuję (np. konserwy, przetwory do momentu otwarcia wcale nie muszą zagracać nam przecież lodówki)
- rozrysować wszystko (zamiast planować "na oko" - to zawsze pomaga uniknąć pomyłek)
- przeszukać mieszkanie i zgromadzić różne pojemniki i kosze (nawet jeśli używam ich w innym miejscu - przydadzą się "do przymiarek")
- opróżnić i umyć dokładnie porządkowaną przestrzeń i całą zawartość (!) (przy okazji zaliczam wiosenne porządki;))
- przeprowadzić selekcję! zostawić tylko to co w danym miejscu niezbędne - resztę - wyrzucić, oddać lub schować gdzie indziej
- wcielić "Plan Minimum" - organizacja przestrzeni z pomocą przygotowanych wcześniej pojemników etc. - nie musi być pięknie, ma być funkcjonalnie
- "Plan Optimum" - jeśli czas i środki na to pozwalają - obmyślić, jakie ulepszenia chciałabym wprowadzić i stworzyć listę zakupów:)
Plan minimum
Całą lodówkę po opróżnieniu (łącznie z półkami) dokładnie umyłam wodą z octem i wytarłam do sucha. Zapach octu szybko wietrzeje, a nie ma obaw odnośnie kontaktu z jedzeniem. Ponadto ocet działa przeciwgrzybiczo. Wkładając półki i produkty z powrotem przeorganizowałam trochę system przechowywania.
W szufladach i na półkach, w których zwyczajowo przechowujemy warzywa i owoce przeprowadziłam małą rewolucję.
- Zamiast warzyw - trzymam teraz w jednej z szuflad zapasy serków i innych niewielkich produktów nabiałowych (nie otwartych). Już nie zgubią mi się na półkach, a żeby wyjąć jogurt, nie muszę przekopywać się przez 10 innych opakowań - wystarczy wysunąć szufladę.
- Warzywa przełożyłam do ażurowego koszyka wyścielonego papierowym ręcznikiem. Ręcznik wchłonie wilgoć, a dostęp powietrza zapobiegnie szybkiemu gniciu. Oczywiście tak przechowywane jarzyny szybciej zaczną więdnąć, ale wolę marchewkę nieco mniej kruchą od zepsutej:)
- Owoce zostały w drugiej szufladzie, ale jej dno również wyłożyłam ręcznikiem papierowym.
- Wszystkie dodatki - jak majonez, ketchup czy tabasco umieściłam w jednym pojemniku - teraz wystarczy go wyjąć, by wszystkie wykorzystywane do kanapek przysmaki mieć pod ręką. Już nie trzeba stać nad otwartą lodówką i szukać poszczególnych buteleczek. Wystarczy też jeden rzut oka i od razu wiadomo, co się kończy.
- Kolejny kontenerek mieści wszystkie nasze kanapkowe zapasy - wędliny i sery (razem, ale osobno;)). I znowu - wystarczy sięgnąć ręką, wyjąć cały pojemnik i korzystać. Koniec z zastanawianiem się z czym też mogę zjeść bułkę...
Resztę miejsca przeznaczyłam na 'bieżączki' - czyli resztki obiadowe, albo półprodukty i wszystko zjadliwe co wyszło spod naszych noży i z garnków, a czeka by zostać zjedzone w przyszłości.
Sporym kłopotem było do tej pory także przechowywanie smakołyków I. Aktualnie zrobiłam tam niezły przesiew, ale wcześniej (jesienią naprodukowałam mnóstwo zawekowanych zupek i deserków) ciągle miałam w lodówce jakieś niedojedzone słoiczki, o których zapominałam i wyjmowałam z szafki kolejny. Jedzenie się psuło, a ja miałam później kaca moralnego;) Od niedawna I. zaczęła jeść zdecydowanie większe porcje, więc problem częściowo sam się rozwiązał, jednak teraz jej napoczęte posiłki odkładam na niewielką tackę - i znowu jeden rzut oka wystarczy by stwierdzić, czy warto otwierać coś nowego, czy też najpierw dojadamy wczorajszy deserek.
W ogóle tacki czy wszelkie "talerze do mikrofali" to fantastyczny wynalazek, który wykorzystuję w kuchni na wiele sposobów. Między innymi w lodówce - do grupowania napoczętych produktów, albo do rozmrażania.
Na drzwiach znalazło się miejsce na produkty, które trzeba szybko wykorzystać do przygotowania jakiejś potrawy - otwarta śmietana czy puszka.
Wyżej mleko i olej - żeby nie trzeba było się po nie ciągle schylać, przechowujemy możliwie wysoko na drzwiach. Jednak jeśli w Waszych lodówkach mleko nie znika zbyt prędko - lepiej jest je przechowywać w głębi lodówki - gdzie temperatura jest znacznie niższa.
I jajka. Te z serduszkami namalowanymi wodo-zmywalnym flamastrem - od gospodarza. Pozostałe - sklepowe, do ciast itp. W podobny sposób możemy odróżniać jajka surowe i ugotowane na twardo, jeśli przechowujemy takie zapasy. Pomysł podpatrzyłam - na vblogu Alejandry.
Jajka przechowuję w przyciętych na wymiar kartonowych pojemniczkach - w tych firmowych dołączanych do lodówek, nigdy nie ma miejsca na cały kupiony zapas.
Plan optimum
I przyjemniejsza część zadania:) Skoro już wszystkie produkty znalazły swoje miejsce, pora trochę "zaszaleć". Bardzo podobają mi się kolorowe maty, jakie czasem widuję np. na Pinterest. Niestety jest to kolejna z rzeczy, która do PL jeszcze chyba nie dotarła, a szkoda - bo maty nie tylko ładnie wyglądają, chronią szklane półki przed zarysowaniem i zabrudzeniem i wyciszają, ale także pochłaniają nieprzyjemne zapachy. Miałam kilka pomysłów na to czym je zastąpić:
- podkładki pod talerze (nie znalazłam ciekawych wzorów w okolicy)
- cerata (j.w.)
- wreszcie laminowane wydruki z komputera wykonane na zwykłych kartkach lub na folii do rzutnika;)
Ostatecznie stanęło na kolorowej okleinie, której sporo zostało mi jeszcze po oklejaniu wnętrza szafki zlewozmywakowej. Okleina ma tą wadę, że nie można jej wyjąć i umyć osobno. Zobaczymy jak się sprawdzi. Póki co podoba mi się ten trochę vintage klimat, którego raczej nie spodziewamy się w nowocześnie urządzonej kuchni;)
Brakuje:
- etykiet na pojemnikach i półkach - żeby produkty z czasem nie zaczęły się mieszać (drukują się;))
- pojemnika 'kanapkowego' - docelowo planuję taki (wyłącznie ze względów estetycznych;))
Od pewnego czasu przeprowadzamy też standaryzację naszych pojemniczków na jedzenie. Pojemniki z jednej serii pasują do siebie i nie zajmują tyle miejsca. Wypróbowaliśmy sporo różnych firm i modeli, ostatecznie zdecydowaliśmy się jednak na IKEA - ponieważ nadają się również do mikrofali, a są przy tym szczelne i można je śmiało zabrać ze sobą do pracy.
Prawda że widać różnicę?:) Trochę w niej co prawda pustawo, ale specjalnie czekałam na odpowiedni moment - im mniej szpargałów, tym łatwiej się sprząta!
Przy okazji porządków w lodówce, zajrzałam też do szafki ponad nią - z piecem. Brrr..... Jej przekleństwem jest to, że jest najbardziej "pod ręką":)
Wyfrunęła połowa gratów:) Ręcznik papierowy zawisł na zaimprowizowanym wieszaku (używamy dużych rolek i tradycyjne uchwyty nie pasują). Zmieściła się nawet suszarka na niedobitki naczyń:) Nie jest może ślicznie, ale czysto!
Początkowo planowałam też na dzisiaj reorganizację zamrażarki. Doszłam jednak do wniosku, że zaczekam aż zrobi się w niej trochę luźniej. Może za dwa - trzy tygodnie.
Pozdrawiam
Uwielbiam porządek w lodówce :) też używam koszyków i pojemników, bo szlag mnie trafia, kiedy mam dwa napoczęte słoiki z tą samą rzeczą :)
OdpowiedzUsuńJuż kiedyś próbowałam z koszykami, ale jakoś nie weszły nam w nawyk, mam nadzieję, że tym razem się uda, bo nie lubię marnować jedzenia.
UsuńOoo, od razu jaka przestrzeń i porządek się ukazały :D
OdpowiedzUsuńCiekawe tylko na jak długo;)
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńJest to chyba jedno z gorszych miejsc do organizacji, ponieważ tam zawsze są zmiany i zawsze każdy wkłada wszystko na inne miejsce, więc ciężko taką organizację sobie zaplanować. A teraz to już w ogóle przypuszczam, że będzie problem, ponieważ na stronie https://www.oleole.pl/lodowki,_Samsung.bhtml widzieliśmy świetne lodówki i są one dość duże.
OdpowiedzUsuńNiedawno wymieniałam lodówkę, to był idealny moment żeby się przeorganizować, niestety wyszło jak zwykle ;-)
OdpowiedzUsuńJak już jesteśmy w temacie kuchni, to powiem wam, że ostatnio zdecydowałam się na zakup nowych sprzętów do niej. Na pierwszy ogień poszła lodówka do zabudowy 185 cm cm i muszę przyznać, że prezentuje się naprawdę przepięknie. Idealnie pasuje do reszty wnętrza i wtapia się w całość. Jestem bardzo zadowolona.
OdpowiedzUsuń